sobota, 28 maja 2011

Fuerteeee aj

Kamienista ziemia, przesiana gdzieniegdzie kozą, kitesurferem, lazurową wodą i paellą... gdzie zielona trawa należy do rzadkości :)















środa, 11 maja 2011

naprawdę fajnie napić jest się czegoś ładnego

w taki ładny i ciepły dzień jak dziś...




Wczoraj doszliśmy do krótkiego, ale jakże trafnego wniosku  (co widać powyżej) - producenci wina ze starego świata kompletnie nie przykładają wagi do opakowania, rzadko kiedy robią jakieś innowacje, wprowadzają nietypowy design... ale już Ci z USA, Nowej Zelandii starają się naprawdę czarować etykietami. Piotrek stwierdził, że to dlatego, że oni mają młodą markę i ni emają tracydji, którą sprzedają producenci z Włoch, Francji... coś w tym jest :). Tak czy siak - wino kupiłam dlatego, że miało bardzo ładną etykietkę - zobaczymy dziś jak ze smakiem!

niedziela, 8 maja 2011

za tydzień i jeden dzień i kilka godzin....

czeka nas...

to...


z takim łóżkiem...


Z takim widokiem na śniadanie, na noc i kolacje...


Fuerteventuro! O Feuerteventuro.. nadchodzimy... a najpiękniejsze jest to, że nie będzie tam żywej istoty poniżej 16 roku życia? Jak bardzo zajebiste to jest? BARDZO!

poniedziałek, 2 maja 2011

oj

Ale majówka. Niech ją licho... Zimno, podle i fe :(

Dobrze, że dziś miałam dwie fajne okazje do zjedzenia dwóch śniadań - na Kabatach oraz w Kafce :D. No ekstremalnie miło mimo fe pogody... Cały dzień sprzątam, porządkuję, wyrzucam to co nie potrzebne i celebruję zasadę: Mniej, znaczy więcej!

Za dokładnie 14 dni... wylatujemy na wakcje :D. Słońce, leżak, książka relaks...a  potem szybki powrót do rzeczywistości bo gigant akcję robimy dla Klienta!

Nie chce mi się w zasadzie dziś nic, a nic. Piotrek idzie na piwo. A ja? poleżę? :) Może pojeżdżę na rowerku... oby nie myśleć w TE dni.