piątek, 31 grudnia 2010

sylwester



A ja upiekłam pyszne serniczki ( mam nadzieję, że pyszne!) dla Piotrka i dla mnie.. na nowy rok! Piję winko, spokojnie :)
Pierwszy sylwester w domu, bez sylwestrowej spinki :) i sylwestrowej imprezki :D ufff!!

serdeczne

życzenia na 2011

środa, 29 grudnia 2010

dziwne

Między Świętami a Sylwestrem zazwyczaj wiele firm nie pracuje... pracownicy leniuszkują... odpoczywają, wyjeżdżają na Sylwestrowe podboje... odreagowują Święta i gubią kilogramy... Ja zazwyczaj też. W tym roku pracuję, więc nastrój Świąt szybko mi minął, za szybko. Troszkę tęsknię za choinką, całym osprzętem świątecznym... jestem na diecie więc wielu uroków życia sama się pozbawiłam. No i niszczę tłuszcz, zamieniając go na mięśnie - ponoć! Zobaczymy :)

Od wczoraj mam też przewlekły i ostry PMS... i naprawdę czekam na okres już... gdyż poziom furii we mnie osiągnął ZE NIT!

Zaraz wracam do domu z pracy... co mnie cieszy :) bo pojeżdżę w domku na rowerku... GODZINE! HORROR!

shalom

poniedziałek, 27 grudnia 2010

mish mash

 Bardzo przepięknie zapakowany prezent :D podobał mi się tak bardzo, że miałam opór w rozbieraniu go do golasa... :)
A do starego czarnego świniaka dołączyły dwie małe okrąglutkie świnki! :D



Świąteczny Asap! Zmęczony choinką, zamieszaniem!

A to... moje dzieła ( no i mojego brata!) - po lewej cistaeczka kruche mniam... a po prawej... WYPAS! Coś co moim Wigilijnym gościom zrobiło super dobrze.. a co robi się super szybko i łatwo... Tarta z orzechami z WhitePlate


Nasz oczojemny obrus w pełnej krasie!
I renifero -łosie... którym w trakcie Wigilii odpadały nóżki - ba! Mojemu ktoś odłamał nogi, zjadł i zostawił korpus... ehhh :)

czwartek, 23 grudnia 2010

byłam chora

a pies ze mną leżał...


a jak wyzdrowiałam przymusowo w środę...

to...


upiekliśmy ciastka... mmmm wg najlepszego na świecie przepisu :)


środa, 15 grudnia 2010

status zimowy

Zima w pełni nie daje mi o sobie zapomnieć. Na balkonie - świąteczne lampki. W przedpokoju - świąteczna, pachnąca ale nie ubrana choinka. Na zwenątrz tony śniegu, pies zakochany i pływający w nim...

Nie mogę otworzyć wina niestety - bo mam coś z palcem ( no dobra - dokładnie to mam pękniętą torebkę stawową...) i boli. Więc na trzeźwo patrząc - jestem trzeżwa, zjadłam żurawinke na koacje i ide spać. No dobrze- kłamię, nie idę. Oglądam jeszcze jakieś pierdółki (house) i myślę o dupie marynie. Palce boli. Chce się zrelaksować i wyspać, po ostatnim przetargu - troszkię nie dosypiam...

Czy już wspomniałam, że Piotrka nie ma? Nie ma go... jest w Puławach, wraca jutro.

Z cyklu osiągnięcia: jako tako już na macu się poruszam... ale JAKO tako.

Czekam na Wigilię i firmową i domową. mrauuuu :D uwielbiam święta, atmosfere, jedzenie i prezenty - tak, tak - lubię prezenty! Jestem pazera.
I co z tego? No co...

wtorek, 14 grudnia 2010

sobota, 11 grudnia 2010

domowo i świątecznie...

Domowo było z rana... bo Piotr postanowił z Asapa zrobić pełnoprawnego członka rodziny...



Nie podawajcie nas do animalsów... Asap siedział w niej max 2,5 minuty :)

Świąteczny nastrój zaczął się później... Pojechaliśmy po kontakt na taras... ale korki do CH spowodowały, że zaczęliśmy troszkę bezcelowo jeździć po mieście. Wróciliśmy do domu, wjechalismy... w garażu... zgłodnieliśmy! Więc wyruszyliśmy na miasto. Najpierw do nowego miejsca ( restauracji) Sonii Bohosiewicz- Sushi Bu... ale okazało się na miejscu, że Piotrek nie w takim miejscu wyobrażał sobie lunch :).. więc stanęło na ŻuŻu! Był tam kiermasz świąteczny, degustacje..ale dostaliśmy stolik :D Pierwsze danie - strzał w dziesiątkę - niezmiszczalny krem pomidorowy! Drugie.. hmmm Piotr zamówił makaron z polędwiczkami wieprzowymi..dostał kurczaka :)  Ja zamówiłam creme brule ( moje idealne drugie danie!) ale dostałam... creme brule ze zważoną śmietaną :( BUUUUUU... Właściciel jak zawsze - na wyskości zadania! nie dośc , że za obydwa nietrafione drugie dania nie zapłacilismy, to jeszcze kupilismy ponoć świetne Chilijskie, ale robione we Francuzkim stylu przez Francuza wino... za 30 zł z groszami! Więc suma sumarum wyszliśmy syci ( choć Piotrek dopchał się chipsami z pieca :)  w domu...) i zadowoleni...

a  po powrocie...

zrobilismy sobie święta w domu:


.. i zajęliśmy się pisaniem nowego bloga: http://wineism.blogspot.com/ w całości winnego :D

Za oknem już nie śnieży... a my zabieramy się za planowanie przyszłości... nie... nie robimy potomka.

czwartek, 9 grudnia 2010

wina

fotografujemy i opisujemy wina, które wypilismy... opisujemy je językiem prostym i nie skomplikowanym... co potem? wrzucimy to na bloga, aby żył swoim życiem i aby inni mogli wyciągać wnioski i nie kupować takiego wina, jak my dziś pijemy - obiecuję, że w jego opisie znajdzie się: po otwarciu śmierdzi szmatą!

I oglądam SATC znów. Dobrze mi. Piotrek ma wychodne....

poniedziałek, 6 grudnia 2010

niedziela, 5 grudnia 2010

impresje24.pl ...rewelacja

znaleziony przez przypadek... piękne mebelki :D








winter proof

Limoneta

Zagościła w moim domu. Ma przypominać o tym, że najlepsze cytryny są na południowym-zachodzie Włoch... O tym, że życie jest piękne i usłane rózami ( cytrusami w tym przypadku), że trzeba o nie dbać aby owocowało...

Limoneta ma jedno dziecko..zielone i koślawe - póki co...ale ma mnóstwo małych pączków, które mam nadzieje rozwiną się zanim ususzę ją na wiór...

Proszę Państwa... oto ona... jedyna i niepowtarzalna...


a w tle: mój dom murem podzielony... podzielone murem schody...po lewej stronie łazienka, po prawej kuchenka. moje ciało murem podzielone. 10 palców na lewą stronę, drugie 10 na prawą stronę... Moja ulica murem podzielona...Moja ulica murem podzielona... Lewa strona nigdy się nie budzi, prawa strona nigdy nie zasypia...

Zawsze mam dreszcze na tej piosence. nawet gdybym bardzo nie chciała i tak mam..zwłaszcza jak Kazimierz zaczyna coraz głośniej i mocniej.. brrr...

Na dworze śnieg. W domu ciepło i Kazimierz... Piotrek w Puławach na imieninach mamy, Limoneta przy łóżku, pies w nogach. Obraz sielskości idealnej.... Która boi się otworzyć maila i przeczytać uwag Klienta...
co dalej?