środa, 30 marca 2011

wtorek, 29 marca 2011

ban na pieczenie

od dietetyka i od Piotrka...

albo im nie smakuje, albo biodro się zaokrągla :)

czwartek, 24 marca 2011

good night brownie!





Mrrrr.... w środku wilgotne... na zewnątrz podpieczone, z kruchą skórką... mmmmmmm

Dobranoc Brownie! Śpij dobrze :D Jutro czeka Cię nowy dzień sprawiania innym przyjemności... !!

poniedziałek, 21 marca 2011

cynamonowe palmierki...

mmmmrauuuu


kraków

Weekend w Krakowie. Troszkę deszczowy, troszkę szary, może nie za ciepły, ale romantycznie przytulaśny. Cafe Moment na Kazimierzu jest balsamem dla mojej duszy... A sam Kazimierz... Naprawdę chcę mieć tam mieszkanie i chciałabym zrobić z tego swój cel :).


Namiastka Florencji na Kazimierzu.... mmmm


Bardzo lubię lustra zawieszone na ulicach...


:)
Bardzo lubię Kazimierz. Czuję się tu dziwnie u siebie...

piątek, 18 marca 2011

dywan

Nie żebym tęskniła... ale podłoga troszkę się niszczy...

Asap ma zabawe -od momentu kiedy był mikro szczeniakiem nie było w domu dywanów ( pewnie dlatego, że ostatni zjadł!)...

środa, 16 marca 2011

jabłka pod kruszonką...




Mniam... naprawdę... MNIAM!

niedziela, 13 marca 2011

solec 44- bis i ciasto z resztek kokosowych

A. Zapomniałam. Byłam znów w kanjpei Solec 44- sławnej z gier planszowych! Super sprawa. Grałam w : mini Drzewo, Wyścig żółwi - KOZAK, plus w To moja ryba :).

Fun, Fun Funn..

Udało się nam zbudować takie drzewo:



I zostało mi mleko kokosowe w lodwce po curry... więc upiekłam ciasto kokosowe... Ponoć smaczne :). Wilgotne, prawie zwykłe gdyby nie nadzienie w 100% wiórkowo - mlekowo kokosowe... Naprawdę lubię piec ciasta...

holenderka


Bardzo chciałabym mieć rower. Holenderski. Śliczny, klasyczny...ale chyba najbardziej taki NAPRAWDĘ stary, a nie robiony na retro. Najchętniej pojechałabym do Holadnii kupić stary rower z historią :). Chciałabym aby miał historię. Oczywiście podobają mi się też NOWE - RETRO... ale kosztują... hmmm dużo? Czy dużo to dobre słowo? Nie. ZA DUŻO. 3 tys za rower? Przepraszam, ale nie! Chce stary prawdziwy rower. Mogę go sobie pomalować na biało go potem... ale 3 tys? No nie... dziękuję.

Piotrek w Pułąwach. Zjadłam peiczoną paprykę adziewaną bronzowym ryżem, fetą, cebulą z cynamonem i kardamonem: O ŻESZ WOW! :D Kuniarne, proste, cudo:)

I pierwszy ciepły dzień w Warszawie. Pięknie

sobota, 12 marca 2011

o jeju

Paniw Dzień Dobry TVN powiedziała że robi rehabilitację małpie...

...

...

...

wampiry

Obejrzałam film z Robertem P i tą drugą panią - troszkę mizerną aktorkę ( czy ona kiedykolwiek zmienia minę?! Zmierzch. Dzięki Ci TVNie za ta piątkowo-wieczorną rozrywkę, gdyż innaczej - raczej napewno nie obejrzałabym tego w kinie ( czyt. nie wydałabym pieniędzy). Ale już rozumiem fenomen. Strasznie blady Pattison - każda dziewczynka marzy aby zakochać się w kimś silnym, męskim, tajemniczym, rycerzu co to ratuje ją z opresji, a jeszcze mieszka w fajnym domu i w dodatku niedostępny jest dla wszystkich innych. ok. rozumiem to. Miałam takie marzenia po czytaniu Bravo Girl, dlatego domyślam się - zakładam- że fenomen tego filmu poelga na tym, że ogladały go 13-16 letnie dziewczynki i śniły o takim pięknym, tajeniczym związku oj oj oj ... Tak? Nie tak? Film ogląda się strasznie łatwo, wciąga - więc nie sprawił mi bólu. ale fabuła - chyba troche jestem za stara. Nie podoba mi się Robert- wampir. Ta dziewczynka - ciągle miała taką samą minę. Wszyscy bladzi, zimni... no jakies takie to wszystko oczywsite. No ale skoro nie jestem w targecie to może moje zdanie nie ma większego znaczenia. Napisałam Piotrkowi smsa: w razie gdyby mnie zeżarł wampir, zapłać za mnie VAT i PIT za luty...

Poranek obudził mnie o 6 rano - wymiocinami i psem. Nie psimi wymiocinami, o nie. Pies był grzeczny i nie poszedł na wódkę :). Życie. eh.

czwartek, 10 marca 2011

zaszłość

Ojej. Jak nie umiem się wyzbyć przeszłości i zaszłości. Przykleiła się do mnie jak paczka papierosów z reklamy niquitin czy nicorette.

po co?

piątek, 4 marca 2011

pachnie wiosną!

powoli, już, małymi kroczkami!


Bardzo lubię tulipany i żonkile. O ile na żonkile jeszcze chwile poczekać można, to już tuplipany się pojawiają...  wiem, że idzie napewno już wiosna! :)

czwartek, 3 marca 2011

peccata capitalia - czyli grzechy główne

na jednego pracownika przypada myslę ok 5-6 pączków dziś... WOW! :D


środa, 2 marca 2011

EPL 2

Eat Pray Love. Znów oglądam. Bo Piotrka nie ma... Oglądam go od połowy od pięknego momentu, w którym wszyscy siedzą we Włoszech ( BOSKA ITALIO!!), przy kolacji z okazji święta dziękczynienia ( chcą zrobić dorbze Julii R, która wyjeżdża do Indi...). Niby ubrani ciepło, ale ja już znam Włoskie zimy w okolicach Rzymu... jak spadnie do 12 stopni to korzuchy zakładają...

No więc siedzą przy stole i zaczynają dziękować za rózne rzeczy, za to wszystko za co chcą w danej chwili podziękować. Zawsze przechodzą mnie ciarki kiedy zaczyna mówić Giovanni, uroczy włoch, który zakochał się w dziewczynie ze Szwecji czy Norwegii ( nigdy nie pamiętam)...

Idzie to mniej więcej tak:

" Dziękuję Bogu za strach, bo pierwszy raz w życiu boję się że osoba, która siedzi obok mnie, będzie ta która chce odejść..." Na co ta dziewuszyna z zimnego kraju delikarnie kreci głową i zaprzecza...cichutko mówi: Nie...

To taki prawdziwy moment miłości, kiedy ją czuję przez ekran komputera, który czuję każdym milimetrem ciała. Małe spojrzenie zakochanego faceta, który się boi i kobiety- matki-opiekunki, która mówi: będzie dobrze, nie zostawię Cię, ochronię Cię.

W tym filmie jest też inna cudowna para - nieznana z imienia raczej, gdzie mężczyzna opiekuje się kobietą tak jak to zazwyczaj robią matki z dziećmi, czuły, kochający, pełen miłości i wdzięczności. Za każdym razem gdy na niego patrzę - wiem, że nie widzi poza nią i jej miłością świata.

To jest piękny film o miłości. Pod względem filmów o miłości w moim małym rankingu zajmuje miejsce 3... Niekwestionowanym liderem jest Love absolutelly ( fatalny polski tytuł: To właśnie miłość), numer dwa to niezmienna miłośc w Out of Africa... no i to jest numer 3....

Lubię oglądać zimą, w samotności filmy o miłości. Napiłabym się też do nich wina, no ale nie mogę :D

W związku z naginaniem moich przepisów żywieniowych ostatnio - wracam na dobre tory znów - jutro dzień diety płynnej w celu oczyszczenia organizmu mego z szitów.  ( po cichu mówię: bleee... :( )