poniedziałek, 29 listopada 2010

śnieeeeg!!

jest pięknie, biało, Asap przeszczęsliwy...
samochody nie jeżdżą, można śmiało przejść wolno przez ulice omijając pasy... mmmm :)

sobota, 27 listopada 2010

poranek

Piotrek odwieziony do szkoły, pies wybiegany na spacerze... na sniadanko placuszki owsiane z miodem... prysznic pachniał rano jeszcze Piotrkowym ogórkowym żelem... czuję się swojo, na miejscu, akurat.

Dziś wieczór z mamą, kino? Wczoraj wieczór z Wiktorem... mmmmm doooobrze... :) i pozytywnie!

aa...

kończę kupować prezenty świąteczne... wolę teraz..później jest jakieś szaleństwo!

niedziela, 21 listopada 2010

sobota, 20 listopada 2010

warszawa, slodka warszawa!



sobota, ulica Jasna? :D 
kocham to miasto..

piątek, 19 listopada 2010

EPL

Eat Pray Love

można wiele wypowiadać się nt słuszności lub niesłuszności powstania filmu na podstawie tej książki... można mieć odrębne zdanie nt słuszności powstawania tej książki...

ale jednemu nie można zaprzeczyć - w tej książce/ filmie jest wiele mądrych rad, radeczek i porad, madrości życiowych i słownikowych.

mi najbardziej podoba się definicja osoby/ miejsca za pomocą jednego słowa.

Gdy jeden z Włochów ( albo ta dziewczyna z Norwegii?? ) pyta Liz jakim słowem mogłaby siebie określić, ta odpowiada..." hmm chyba mogłabym się określić jako osoba która szuka swojego słowa".

Czasem tak mam, że daję się definiować przez chwile, które mnie dotyczą... przez momenty w których się znajduję, przez sytuacje i przez innych ludzi. Dziś określa mnie praca, natłok wydarzeń, brak czasu wolnego ostatnimi dniami...

Moje słowo na dziś: zmęczona.

i smutno mi z tego powodu niezmiernie - bo nie mam siły na jakiekolwiek aktywności, na życie, na siłownię, na rozmowę...

smutny post. smutny dzień.

niedziela, 7 listopada 2010

pierwszy spacer kaloszków

Kalosze kojarzą mi się z latami osiemdziesiątymi, z tym jak byłam dzieckiem i z tym jaką frajdę sprawiało chodzenie po kałużach, które dorośli skrzętnie omijali... Kalosze ponownie odkryłam rok temu, na jesień.. kiedy wszystkie moje buty nie dawały radę na spacerach z pse, w deszczu, śniegu... Kupione na allegro służą mi do dziś. W piątek dostałam nowe kaloszki. Od Piotrka, kupione na specjalne moje życzenie... pierwsze zakochanie w nich miałam w Krakowie, w jakimś sklepie z modą dla starszej pani...

Oto są, dziś świeżo rozdziewiczone na spacerze... kaloszki:

czwartek, 4 listopada 2010

naprawdę

lubię ten czas tylko dla siebie... po chwilowym ataku nagłego częstoskurczu... leżę w łóżku, pies śpi...ogień się pali. Czekamy na Piotrka aż wróci z siłowni.... mmmm błogość...


wada

życie z wadą układu krążeniowego nie jest łatwe... pije wino, zjadlam orzeszki i mam atak częstoskurczu... smutno.

czekam aż minie...

Piotr na siłowni.

wtorek, 2 listopada 2010

you need to have

big, gold balls!



just like my pig!

poniedziałek, 1 listopada 2010

samomotywacja?

Chodzę do coacha. Nie ma się czego wstydzić, ale nie byłam w stanie wykonać ostatniej pracy domowej. Polegała ona na przeformatowaniu moich przekonań na takie, które będą mnie wspierały a nie tak jak teraz- zagrażały mi, mojemu życiu i samopoczuciu...

Pomogły mi obrazy, które znalazłam na stronie http://www.20x200.com. Ok. brzmi to banalnie...ale naprawdę...




Od jutra... walczę ze swoimi słabościami. I postaram się zmienić moje złe przekonania. AMEN!